Top 5 ulubionych anime 2023 roku
Zaskoczeni? W 2021 i 2022 roku na naszym skromnym blogu ukazały się podsumowania anime emitowanych w tych latach. Mogliście ich wysłuchać, gdyż były one zrealizowane w formie podcastu. Tegoroczne podsumowanie natomiast będzie wam dane przeczytać w formie poniższego tekstu. Planowaliśmy kontynuować tradycję i dzięki łasce Internetu, znaleźć się w waszych uszach, żeby poopowiadać, co oglądaliśmy w 2023. Życie lubi jednak płatać figle i nie udało się nam tych planów zrealizować. Mimo wszystko każdy poważny portal powinien opublikować jakieś podsumowanie. A że my do poważnych portali należymy, postanowiłem zakasać rękawy i napisać właśnie taką topkę ciekawych seriali, które w zeszłym roku szczególnie mnie urzekły. Poważne portale powinny mieć taki artykuł przygotowany już na początek roku, ale o to mniejsza. Przecież i tak w przyszłości nikt nie będzie zwracał uwagi na datę publikacji… racja? Zapraszamy więc na przegląd najlepszycch anime 2023 roku.
5. Zapiski zielarki
Są takie tytuły, przy których trudno uzasadnić mi, dlaczego je tak lubię. Oto jeden z nich. Może to świadczy o moim braku dojrzałości jako recenzent (żeby nie użyć słowa krytyk), ale naprawdę nie jestem w stanie podać konkretnych powodów, dlaczego tak dobrze się bawię przy Zapiskach zielarki. Lubię kryminały. W ostatnich latach zacząłem również gustować w anime dla kobiet. Nic zatem dziwnego, że zielarka trafiła w moje kubki smakowe.
Siłą napędową każdego kryminału są nie tylko ciekawe zagadki, ale również detektywi, których dedukcję z przyjemnością obserwujemy. Tytułowa zielarka, czyli Maomao, jest detektywką pierwszej klasy. Ma pazura, którego pokazuje w najbardziej zapadających w pamięć scenach serialu. Nie jest zachwycona niezwykle przystojnym i wielce popularnym wśród innych pań eunuchu. Potrafi być dojrzała i opanowana, a jednocześnie dziecinna i samolubna. Jest postacią okrągłą, z wieloma warstwami, dzięki którym oglądanie jej wyczynów to dla widza czysta frajda. Pomaga w tym wspaniały występ Aoi Yuki, która dodaje roli bardzo dużo charakteru. To właśnie Maomao sprawia, że Zapiski zielarki oglądam co tydzień z wielkim uśmiechem na twarzy.
4. Mobile Suit Gundam: The Witch from Mercury – sezon 2
„Wiedźma” nie jest moim pierwszym zetknięciem z Gundamem. Jest drugim. Już kilka lat temu próbowałem wciągnąć się w ten świat. Po skonsultowaniu się z internetowymi poradnikami postanowiłem rozpocząć swoją przygodę od trylogii filmów recapowych oryginalnej serii. To był błąd. Obejrzałem pierwszy i szybko się odbiłem. Tempo akcji było niezwykłe wolne, pacing wydarzeń praktycznie nieistniejący, a wszystko to sprawiło, że na koniec seansu nie wiedziałem, kto kim jest, ani co się właściwie stało. Od tamtego czasu dałem temu tytułowi drugą szansę. Tym razem zabrałem się za pierwotną wersję odcinkową i bawię się o wiele lepiej. Jestem w stanie docenić, ile czasu serial poświęca na zapoznanie widza z postaciami i motywami opowieści. Fabuła od razu stała się bardziej przejrzysta, a intrygi złoczyńców ciekawsze. Do podjęcia tego kroku zmotywowała mnie najnowsza część wieloletniej marki – The Witch from Mercury.
Głównym scenarzystą tego tytułu jest Ichiro Okuchi. Najbardziej chyba znany jako jeden z twórców Code Geass: Lelouch of the Rebellion – innego anime o wielkich robotach, które bardzo lubię. Seria ta cechowała się czasem wręcz śmiesznym połączeniem fantastyki politycznej z serialem o szkolnym życiu. W The Witch from Mercury cecha ta również się pojawia, lecz jest zdecydowanie stonowana. Szkoła, do której uczęszczają bohaterowie, jest bezpośrednio związana z fabułą; główna bohaterka uczy się w niej, jak pilotować swój kombinezon bojowy, a konflikty są rozwiązywane oficjalnymi pojedynkami staczanymi w mechach.
Nie brakuje również tego, co miłośnicy gatunku real robot lubią najbardziej. Całość otacza emocjonalna i szokująca opowieść o rodzinie, miłości i wojnie, w której biorą udział charyzmatyczni bohaterowie ze starannie wykreowanymi relacjami. To właśnie więź między głównymi bohaterkami sprawia, że to anime jest tak dobre. Ich wątek jest mistrzowsko poprowadzony. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że obecnymi twarzami jednej z największych japońskich marek mediowych jest para dziewczyn w związku romantycznym. To duży krok dla reprezentacji osób LGBT w anime. Cieszę, że przyjął się on nie tylko z pozytywnym wsparciem fanów, ale również z wielkim sukcesem finansowym.
3. Skip and Loafer
Uwielbiam anime, które są jak wygodny kocyk. Uspokajające, kojące, pocieszające i przede wszystkim ciepłe. Właśnie tego słowa użyłbym do opisania Skip and Loafer – ciepłe. Mitsumi, główna bohaterka, jest cudownym promyczkiem, którego pozytywna energia aż oślepia. Nie jest idealna. Potyka się, czasem nie wie, dokąd zmierza, ale i tak idzie przed siebie. Swoją obecnością i słowami wpływa na ludzi w swoim otoczeniu i poprawia życie innych.
Bohaterowie są zniuansowani, a ich uczucia kompleksowe i dojrzale ukazane. Ta dojrzałość sprawia, że tytuł ten jest seinenem. Choć postacie, wydarzenia czy sceneria mogą przypominać serię shojo, dorosłe ujęcie wymiaru emocjonalnego opowieści sprawia, że serial zasługuje na szczególną uwagę dorosłych widzów. Całość jest dodatkowo wspierana ciekawymi wątkami poszczególnych bohaterów i ich relacji, energetycznymi występami obsady głosowej i cudowną otoczką wizualną. Uczucie komfortu, którego doświadcza widz, jest jedyne w swoim rodzaju.
2. Konsjerżka Pokémonów
Spodziewaliście się tego? Bo ja nie. Już kiedyś wspominałem, że mój związek z serią Pokémon jest skomplikowany. Nie dorastałem z tą marką, nie mam do niej żadnej nostalgii. Pozostaje ona jednak nieustannym gigantem w świecie japońskiej popkultury. Kieszonkowe stworki bez dwóch zdań są najpopularniejszym anime na świecie. Z tego powodu już kilka razy próbowałem się wciągnąć w serię, ale po prostu nie potrafię. Lubię ją do pewnego stopnia, jednak żaden serial, film ani żadna gra nie były w stanie urzec mnie tak, jak miliony osób na całym świecie. Aż dotąd.
Konsjerżka Pokémonów to zaledwie czteroodcinkowa seria, która zadebiutowała pod koniec grudnia na platformie Netflix. Została zrealizowana przez Dwarf Studio w bajecznej animacji poklatkowej. Opowiada o Haru – pechowej kobiecie, która bez przerwy wszystkim się stresuje. Opuściła wcześniejszą pracę, aby zacząć nowy żywot jako konsjerżka w kurorcie Pokémonów. Zanim jej się to uda, musi sama nauczyć się odpoczywać. Jak można wywnioskować z tego opisu, w serialu nie ma akcji. Jest to dla mnie duży plus. Podczas oglądania głównej serii anime nieraz przysypiałem na scenach walk.
Wydaje mi się, że ludzcy bohaterowie interesują mnie bardziej niż ich animalistyczni towarzysze. Dlatego doceniam odprężający ton Konsjerżki. To przedstawiciel bardzo lubianego przeze mnie gatunku iyashikei, polegającego na „kojeniu” widza poprzez ukazanie codziennego życia bohaterów. Z tego powodu sądzę, że tytuł ten może nawet trafić mniej do dzieci, które mogą się znudzić podczas oglądania, a bardziej do dorosłych. To ci widzowie lepiej docenią relaksującą atmosferę i wyjątkową oprawę graficzną.
Konsjerżka Pokémonów to najciekawsze wizualnie anime, jakie było mi dane obejrzeć w tym roku. Animacja poklatkowa działa cuda, nadaje całości iście bajkową aurę i sprawia, że stworki są bardziej urocze niż kiedykolwiek (Furret w tym wydaniu jest przesłodki!). Cieszę, że The Pokémon Company zdecydowało się na tak ciekawy i unikatowy projekt. Szkoda tylko, że serial liczy sobie zaledwie 4 odcinki. Zdecydowanie przyjąłbym więcej. Z drugiej jednak strony nie wiem, czy zachwyciłbym się tą produkcją tak bardzo, gdyby była dłuższa. Może niektóre rzeczy faktycznie są lepsze, gdy jest ich mało…
1. Scott Pilgrim zaskakuje
Scott Pilgrim jest bliski mojemu sercu. Komiks jest chyba moją ulubioną niejapońską historią obrazkową. Film z 2010 roku jest jednym z moich ulubionych tworów kinematografii. Można zatem wyobrazić sobie, jak bardzo się ucieszyłem, kiedy ogłoszono serial animowany na podstawie dzieła Bryana Lee O’Melleya. Jeszcze bardziej ucieszyłem się, gdy zwiastuny pokazywały nam produkcję najwyższej jakości. Choć film jest wspaniały, pominął lub spłaszczył wiele ważnych elementów pierwowzoru. Dlatego byłem bardzo podekscytowany na myśl o anime, które byłoby wierną adaptacją mojego ukochanego komiksu. Nie to jednak dostałem. W dniu premiery okazało się, że zaskakuje jest zupełnie nową historią i swego rodzaju kontynuacją, polegającą na znajomości widza z tym, co było wcześniej.
Najłatwiej to porównać do filmowej serii Rebuild of Evangelion. Zresztą Rebuildy i Scott Pilgrim zaskakuje dzielą zbliżony schemat fabularny. Zaczyna się podobnie do pierwowzoru, ale z kilkoma zmianami. Następnie wkraczamy w nową opowieść, która motywami i niektórymi wątkami pozostaje paralelna do starej. Kończymy natomiast emocjonalnym pożegnaniem z bohaterami, których czeka nowa przyszłość i metatekstowym autokomentarzem dotyczącym marki, którą sygnowana jest produkcja i jej miejscu w kulturze popularnej. Bryan Lee O’Malley powiedział, że jednym z powodów, dlaczego zakończył swój komiks w takim, a nie innym miejscu, był fakt, że docierał do trzydziestki. Scott Pilgrim jest o rozwijaniu się jako młody dorosły, osoba w wieku dwudziestu paru lat, i autor wierzył, że tytuł ten może być pisany tylko przez kogoś we właśnie tym wieku. Jak zatem podszedł do tworzenia nowej historii 13 lat później?
Zaskakuje nadal jest o dorastaniu, a raczej o wyrastaniu. To nadal opowieść o ludziach, którzy odnajdują swoje miejsce na świecie i (dosłownie) walczą ze swoją przeszłością. Zostaje jednak dodany element patrzenia w przyszłość, akceptowania własnych niedoskonałości i faktu, że życie nie zawsze toczy się po naszej myśli. To dzieło, które nie trafia się często. To Metal Gear Solid 2 naszych czasów. Przede wszystkim to tytuł, który poruszył mnie w wyjątkowy sposób. Sprawił, że czułem rzeczy, których najzwyczajniej w świecie nie jestem w stanie opisać. Może dlatego, że jestem za młody? Nie wiem. Nowa przygoda Scotta Pilgrima sprawiła jednak, że zacząłem patrzeć w przyszłość z nieco lepszą perspektywą.
Podsumowanie anime 2023
Możliwe, że zauważyliście pewien wspólny motyw w omawianych tytułach. Byli to bohaterowie i związki międzyludzkie. Postacie, od których bije ciepło i które są siłą napędową opowieści. Które nie są idealne i próbują dowiedzieć się czegoś o sobie. Które zapadają w pamięć oraz wpływają emocjonalne na innych…
Uważam, że pod względem anime rok 2023 był gorszy od poprzedniego. Nie oznacza to jednak, że był zły. Po prostu mam wrażenie, że było mniej serii, które mocno się czymś wyróżniały. Z drugiej strony mniejsza ilość takich tytułów sprawia, że te, które były warte szczególnej uwagi, zrobiły większe wrażenie. Chyba właśnie tak zapamiętam ten rok. Może nie było w nim aż tak wielu hitów, ale seriale, które obejrzałem, częściej przemawiały do mnie na poziomie emocjonalnym.
A co wam najbardziej przypadło do gustu w minionym roku? Na co czekacie w obecnym? Dajcie nam znać!