Anime

Chłopiec i czapla – recenzja filmu anime

Będę szczery: nie przepadam za Hayao Miyazakim. Nieszczególnie trafia do mnie ani jego twórczość, ani persona. Choć do pewnego stopnia lubię niektóre z tworów Oscarowego reżysera, nie mogę powiedzieć, żeby którykolwiek urzekł mnie tak, jak wielu innych widzów. Miyazaki i jego filmy są jednak nierozłączną i wiecznie celebrowaną częścią kultury nie tylko japońskich animacji, ale również szerszej kinematografii. Dlatego trochę obawiałem się mojej reakcji na Chłopca i czaplę – nowy film najsłynniejszego reżysera anime. Właśnie te emocje – niepewność i odrobina apatii – towarzyszyły mi przed seansem podczas festiwalu Młode Horyzonty. Co czułem po filmie?

Czas i miejsce

II wojna światowa. Dwunastoletni Mahito traci matkę w pożarze. Nieco później ojciec bohatera wychodzi za siostrę jego matki. Wyprowadzają się z Tokio do znajdującej się na prowincji posiadłości macochy. Chłopcu trudno przyzwyczaić się do nowego życia. Nie pomaga prześladująca go czapla siwa. Prowadzi go do tajemniczej wieży, w której przeszłość i teraźniejszość są jednym, a sen i rzeczywistość zlewają się ze sobą.

Fabuła Chłopca i czapli jest nierówna. Z jednej strony jest w miarę przewidywalna, a metafory (również wizualne) – banalnie proste do odczytania. Z drugiej strony jednak miałem czasem problem ze zrozumieniem, jaki właściwie jest cel postaci oraz co im chodzi po głowie. Możliwe, że był to efekt zamierzony. Postacie wiedzą pewne rzeczy, o których widz dowiaduje się później. Odkrywanie świata jest stałym motywem w filmach Miyazakiego, jednak tutaj ów świat jest ważniejszy niż wcześniej. Znajdują się w nim elementy fantastyczne, które przypominają niejedną produkcję Ghibli, ale z dodatkową szczyptą groteski.

Jedną z największych słabości reżysera zawsze byli dla mnie jego bohaterowie. Wspomniałem wcześniej, że trudno było mi zrozumieć niektórych z nich. Przede wszystkim miałem problem z utożsamieniem się z Mahito. Nie jest to koniecznie złe. Jak już mówiłem, film skupia się na tym, co otacza postacie podczas podróży, a one same raczej schodzą na drugi plan. Nie zmienia to jednak faktu, że brakuje im głębi. Naprawdę nie wiem, czy byłbym w stanie opisać którąkolwiek w więcej niż dwa zdania. Związki między nimi też nie grzeszą szczegółami. Dwójka tytułowych bohaterów, co prawda, dzieli kilka scen, które mają na celu zbliżyć ich do siebie (czy osiągają ten cel to już inna sprawa), jednak relacje między całą resztą obsady są tak płytkie, jak ich osobowości.

Jak to brzmi?

Skoro mowa o obsadzie: muszę wspomnieć o stronie dźwiękowej. Czasem podczas seansu miałem wrażenie, że wielkość emocji w głosie bohaterów nie zawsze zgadza się z tym, co widać na ekranie. Kilka razy zdarzyło się, że aktor wypowiada kwestię głośno i z dużą ilością emocji, a na twarzy widnieje o wiele mniej ekstremalna ekspresja. Nie dzieje się tak często, ale tyle razy (zwłaszcza w pierwszym akcie), że warto o tym wspomnieć. Cała obsada spisuje się nie najgorzej, choć nie ma występu, który mnie czymś specjalnie zaskoczył. Najlepszy jest Masaki Suda jako tytułowa czapla, którego performance nadaje bohaterowi dużo życia i energii. Na szczególną krytykę zasługuje jednak Aimyon w roli Himi. Jej gra aktorska jest najzwyczajniej w świecie drętwa i raczej ujmuje bohaterce uroku, niż go dodaje.

Nie mogę natomiast skrytykować ścieżki dźwiękowej. Muzyka Joe Hisashiego zawsze była moim ulubionym aspektem filmów studia Ghibli i na szczęście stwierdzam, że również tym razem się nie zawiodłem. Cała produkcja jest okraszona przepięknym podkładem, w którym znajduje się niewiarygodnie duża ilość silnych emocji. Momentami miałem wrażenie, jakby film był raczej wizualnym akompaniamentem wyśmienitego koncertu. Nawet najcichszym chwilom opowieści towarzyszą niesamowite kompozycje, które rywalizują z najwspanialszymi arcydziełami muzyki klasycznej. Nie zdziwiłbym się, gdyby z czasem ścieżka dźwiękowa Chłopca i czapli stała się jednym z moich ulubionych tworów tego wybitnego muzyka.

Co nowe, to stare

Wrócę do pytania, które zadałem we wstępie: co czułem po filmie? Szczerze? Nic, czego nie czułem wcześniej. Nadal nie nawróciłem się na kult Miyazakiego. Najnowsze dzieło twórcy jest kolejnym, które zrobiło na mnie wrażenie tylko warstwą muzyczną. Nadal sądzę, że jego postacie nie są najlepiej napisane, a opowieści – nierówne.

Chłopiec i czapla to Miyazaki do bólu. Jest to film dobry. Fani reżysera z pewnością go pokochają. Sądzę, że można zrobić bingo ze wszystkimi rzeczami, które ten artysta lubi i pojawiają się w jego tworach i zapewne wszystkie pozycje z listy da się znaleźć w jego nowym dziele. Autor wyraźnie czerpał ze swojego życia oraz kariery podczas produkcji. Jako że nie zaliczam się do miłośników dorobku Miyazakiego, Chłopiec i czapla nie oferuje zbyt wiele. Jestem również ciekaw, jak niedzielni widzowie, którzy nie wiedzą, kim jest Hayao Miyazaki, zareagują na ten tytuł, gdy trafi do regularnej dystrybucji kinowej.

Chłopiec i czapla a anime w Polsce

Dwa lata temu, kiedy festiwal Młode Horyzonty nosił nazwę Kino Dzieci, wybrałem się na przedpremierowy seans Belle. Moja opinia o tym filmie od tamtego czasu mocno się pogorszyła, ale nie dlatego o tym wspominam. Recenzję zakończyłem, mówiąc o biednym stanie rynku anime w Polsce. Od tamtego czasu dużo się zmieniło na tym polu. Netflix wrócił do dubbingowania japońskich animacji na nasz język. Do kin regularnie trafiają filmy dzięki dystrybutorom Piece of Magic Entertainment oraz polskiemu oddziałowi United International Pictures, który dystrybuuje filmy zakupione przez Sony Pictures.

Nie jest jednak różowo. Produkcje te są głównie w dystrybucji ograniczonej. Większość dostajemy też tylko w wersji z napisami, nawet w sytuacjach, kiedy moglibyśmy dostać dubbing. W tamtym roku w polskiej wersji językowej mogliśmy obejrzeć w kinach jedynie wcześniej wspomnianą Belle od Nowych Horyzontów i Dragon Ball Super: Super Hero od UIP-u. Za to w tym roku najwyraźniej nie będzie nam dane obejrzeć japońskiej produkcji w wersji polskiej.

Mam zatem nadzieję, że przy Chłopcu i czapli Nowe Horyzonty zdecydują się na polski dubbing. Co prawda, dystrybutor na razie nie chce jednoznacznie potwierdzić, czy jest to w planach, ale przeczuwam, że się nie zawiedziemy. Zainteresowanie filmem zapewne będzie większe niż przy tworach Mamoru Hosody. W dodatku polska wersja Belle widocznie dobrze się przyjęła, a chwyt z Darią Zawiałow zadziałał. Sądzę, że w tym wypadku sukces może zostać nie tylko powtórzony, ale też zwiększony. Chłopiec i czapla ma trafić do szerokiej dystrybucji w Polsce w 2024 roku. Zobaczymy wtedy, jak polscy widzowie zareagują na najnowszy film Hayao Miyazakiego.

A Wy co sądzicie? Czy udało Wam się załapać na pokaz specjalny? Jak podobał Wam się film? A może czekacie na szerszą dystrybucję w przyszłym roku? Sądzicie, że film dobrze sobie poradzi w polskich kinach? Jestem bardzo ciekaw Waszych opinii, więc zapraszam do pisania w komentarzach.